Od dłuższego czasu planowałem zasiadkę karpiową dłuższą niż 5/6 godzin.
Nadeszły wakacje i zdecydowałem że wybiorę się na pobliskie stawy PZW.
Stawy są pozostałością po wykopaliskach więc zdawałem sobie sprawę że będzie głęboko.
Pogoda niestety nie sprzyjała, ciągły deszcz a ja nad wodą i obserwuję jakieś ruchy na wodzie, rozmowy z miejscowymi i inne.
Zdecydowałem się zacząć nęcić.
Do nęcenia używałem kukurydzy, konopi i kulek własnej roboty.
Kulki o zapachu Waniliowym czyli słodkim, chciałem przełamać stereotyp że na ten wodzie tylko karpie biorą na śmierdzące rybie kulki.
Nęciłem dokładnie przez 5 dni codziennie wieczorem wsypując w moje miejsca kuku, konopie, i kulki waniliowe + standardowa zanęta karpiowa aby narobić hałasu w wodzie i stworzyć codzienną chmurę pokarmu dla naszych przyjaciół.
Nadszedł w końcu dzień kiedy jadę na zasiadkę, podekscytowany wyruszam z domu – niestety moje miejsce jest zajęte przez karpiarzy.
Załamany wróciłem do domu, i cóż postanowiłem , że przyjadę 2 dni później po południu (niedziela).
Nadeszła niedziela, po rodzinnym odbiedzie wybieram się nad wodę.
Gdy nadjechałem moja miejscówka była już pusta, jedynie młody chłopak spiningował bez żadnych efektów.
Zauważyłem jedynie że poziom wody bardzo wzrósł i może to spowodować że będzie trudno i ryby mogą nie dopisać.
Kiedy zaczynałem nęcić woda sięgała do końca trzcin i tripod nie musiał stać w wodzie.
Zacząłem się rozkładać. Po godzinie wszystko było na miejscu i zestawy były już w wodzie.
Postanowiłem że będę łowił na to czym nęciłem.
Zestaw nr 1
Zestaw na miękkiej plecionce z rurką termokurczliwą haczyk nr 6 Kordy, Kulka waniliowa.
Zestaw nr 2
Zestaw analogicznie taki sam, ze śruciną gdyż była tu kuku gotowana + sztuczna kuku aby zestaw unosił się tuż nad dnem.
Do każdego zestawu dorzuciłem woreczek PVA z kukurydzą pelletem waniliowym i kulkami własnej roboty.
Zestawy poleciały do wody i pozostało czekać.
Zapadła noc, jedyne co było słychać to rechot żab. Czekałem cały czas piśnięcie sygnalizatora ale niestety.
Minęła północ wypiłem gorącą herbatę i pozostało położyć się i czuwać
Niestety nie udało mi się zdrzemnąć, nagły pisk i wyjazd z kołowrotka.
Wybiegłem z namiotu zacinam i zaczynam holować. Walka niesamowita ale niestety karp wpłynął w trzciny i nastąpiła spinka.
Branie było na kukurydzę.
Szybka wymiana przypony i zestaw znów ląduje w wodzie.
Wracam do namiotu i idę spać.
Godzina 3:00 centralka daje znaki o sobie – delikatne pik pik. I Cisza.
Godzina 3:20 wyjazd wybiegam i akcja. Tym razem się udało! Niesamowita radośc i zadowolenie z pierwszej ryby tej zasiadki.
Wpadł piękny Karpik 10.8 kg, po kilku fotach wrócił do wody branie nastąpiło na MOJĄ WŁASNĄ KULKĘ ! I TO BYŁO NAJPIĘKNIEJSZE! STEREOTYP PRZEŁAMANY MI UDAŁO SIĘ ZŁAPAĆ NA SŁODKO.
Nadszedł ranek zmiana zestawów, i dalej czekamy.
Poniedziałek jak poniedziałek zawsze musi być leniwy jako pierwszy dzień tygodnia.
Udało wyjąć się 3 leszcze na kuku i zostało się zbierać do domu.
Podsumowując moją zasiadkę stwierdzam że łowienie karpi budzi emocję a jak złapiesz go jeszcze na własną przynętę jesteś wtedy spełniony na maxa.
Pozdrawiam i do następnego.
Autor:Krzysiek