Magiczna przynęta …. Siedząc w domu długo rozmyślałem gdzie spędzę w tym roku swój długo wyczekiwany urlop, ale za nic w świecie nie przychodziło mi nic na myśl. Oczywiście my karpiarze, najchętniej byśmy cały urlop spędzili nad wodą w poszukiwaniu pięknych karpi. Niestety w moim przypadku odpadała taka opcja ponieważ, mam cudowną żonę i ukochane dzieciaki więc zdecydowałem, iż tym razem urlop spędzę z nimi. Nie czkając na nic powiedziałem mojej żonie o tej decyzji. Widząc uśmiech na jej twarzy pomyślałem cichutko chyba się ucieszyła, ale ona mnie zna aż za dobrze i wiedziała, iż wakacje nie będą spokojne gdyż nie pojadę na ryby powiedziała mi wprost.
Zrobimy tak najpierw pojedziemy we dwoje na tydzień na karpie, a później zabierzemy dzieci i drugi tydzień spędzimy nad morzem. Od razu spodobał mi się ten pomysł, bez chwili wytchnienia przystałem na jej propozycję , później odpaliłem kompa i rozpocząłem poszukiwania jakiegoś ciekawego łowiska. Długo nie mogłem się zdecydować więc poraz kolejny zapytałem się żony, ona odpowiedziała może na Czechy. Decyzja zapadła szybko. Rezerwacja stanowiska pakowanie i w drogę, nie całe dwie godziny później byliśmy na miejscu. Krótki rekonesans po łowisku przybliżył mi obraz jak będę łowił, po rozbiciu obozowiska przyszedł czas na zestawy. Postanowiłem uzbroić zamiast ciężarków kamienie na klipsach , na przypony użyłem plecionki 25 lb i haków longshank roz. 6 włosy zrobiłem długie około 3 cm, aby mieć możliwość założenia dwóch kulek. Wykopałem z torby przynęty firmy Imothep na pierwszy zestaw, wybrałem Pop-Up fluo mix – SOCZYSTY ANANAS-BUTYRIC, drugi Pop-Up fluo mix – NEFERTITI – OWOCE, trzeci zaś czysta loteria czyli dwie kulki tonące znalazły się pod hakiem 20 mm MUMMY2 ( kalamar – asa – śliwka) i 20 mm Ramzes (wędzony łosoś). Wskoczyłem w ponton i popłynąłem poszukać jakiejś dobrej miejscówki. Wytypowałem dwie jedna na głębokość 5.5 metra a druga na 6.20.
Ulokowałem dwa markery tyczkowe bo tylko takie na tym łowisku można stosować, obydwie miejscówki zasypałem kulkami i pelletem, gdy zestawy wylądowały w wodzie usiadłem w fotelu by odpocząć.Nie spodziewanie dźwięk sygnalizatora poderwał mnie na równe nogi, hol nie trwał zbyt długo, bo ryba płynąc w stronę mojego brzegu praktycznie sama trafiła w podbierak. Waga pokazała 13 kg szybkie foto i powrót do wody.
Pod ekscytowany pięknym karpiem pomyślałem, iż będą ze mną współpracować, ale nie jak się okazało chwilę później nie oczekiwana zmiana pogody pokrzyżowała mi plany. Z nieba zaczął padać ulewny deszcz dwie doby przesiedzieliśmy w namiocie.
Powoli tracąc nadzieję na udany połów zza chmur zaczęły się wyłaniać promienie słońca pomyślałem będą karpie szybka. Zmiana kulek i wywózka, ale nic z tego kolejne przesiedziane parę godzin bez pika nie przyniosły rezultatów. Więc pomyślałem po prostu nie żerują, nie oczekiwanie na łowisko przyjechał Józek właściciel Imothepa przywitaliśmy się a on zapytał i jak, co mogłem odpowiedzieć jedna ryba i cisza, on powiedział zaraz zaczniesz łowić. Mam dla ciebie coś specjalnego to kulki i pellety truskawkowe nowej serii którą mamy zamiar wprowadzić do sprzedaży na Polski rynek. Ja odpowiedziałem nie ma na co czekać zakładam na wszystkie trzy wędki i łódką zdalnie sterowaną wywiozłem w nęcisko i usiadłem w fotelu aby odpocząć. Szłysze gdzieś tam w oddali jak Czesi holują rybę pomyślałem też bym tak chciał, nagle sygnalizator przemawia podniosłem wędzisko i poczułem mocne szarpnięcia oznaczało to, że być może będzie większa ryba aby mi się nie spięła, wskoczyłem w ponton jak sami wieci hol z pontonu nigdy nie jest łatwy gdy jest się samemu. Trwało to około 15 minut, ale sukces wymęczona ryba trafia do podbieraka na brzegu okazuję się że jeste to całkiem spory karp waga pokazała 19.800 kg ucieszony złowionym pięknym lustrzeniem cykneliśmy klilka fotek i szybciutko ryba wraca do wody.
Założyłem kulki i z rzutu poleciał zestaw pod marker. W ciągu dnia karpie meldowały się kolejno ale cały czas nie wielkie przedział wagi to 9 a 12 kg i tak zapadła noc.
Po przespanej nocy z samego rana moja centralka daję o sobie znać wyskoczyłem z namiotu, patrzę i nie więżę na dwóch wędkach jest ryba, aby nie stracić ani jednej otworzyłem kabonek kołowrotka i zająłem się holem drugiej. Tak na moje konto trafiają dwa karpie, też nie wielkiej wagi. W upalnym słońcu przesiedzieliśmy cały dzień. Zapadł zmrok pomyślałem chociaż jeszcze jeden karp, aby zasiadka była udana ,ale nic dopiero podczas pakowania gdy na brzegu zostały do złożenia wędki odezwał się sygnalizator. Końcowy hol i na matę trafia karp o wadzę 15.20.
Piękna ryba zakończyła 5 dniową zasiadkę, ogólnie złowiłem 17 karpi , ale jak to zazwyczaj bywa co dobre szybko się kończy z uśmiechem na twarzy wspólnie z żoną wróciliśmy do domu.
Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą Mariusz Dulęba