W końcu upragniony słoneczny weekend na Nowodworze przywitał nas pięknymi rybami.
Upragniony dzień wyjazdu, 26 maja, pakowanie się i wyjazd z Warszawy na łowisko. Na miejscu byliśmy ok godziny 21:00. Rozbijanie namiotu i przygotowanie sprzętu miało miejsce już po zachodzie słońca. Pierwsza wywózka nastąpiła po godzinie 22:00, w ciemno, bez ustalania miejscówek. W chwili gdy poszliśmy do znajomych obok, porozmawiać odezwała się centralka i od razu usłyszeliśmy że jest odjazd. Godzina 23:45 pierwszy amur powitał nas na macie, waga 9,16 kg. Zapowiadało się ciekawe. Żeby było mało wrażeń kolejne branie mieliśmy o godzinie 00:30. Był to pierwszy karp, waga 8,67 kg. Do rana pojawiały się drobne sygnały, sygnalizatory popiskiwały ale ogólnie bez rewelacji. Pomijając leszcze, które wchodziły w zestawy. W sobotę o godzinie 14:00 znów mieliśmy branie i piękną walkę z karpiem, z pod przeciwnego brzegu. Ryba walczyła dzielnie próbowała wejść pod zwalone drzewo. Przytrzymałem i odbiła. Piękny golec z ładnymi łuskami przy ogonie ważył 10,97 kg. Wywieźliśmy zestawy i około godziny 15:00 nastąpił kolejny odjazd, po krótkim holu na macie zawitał dzielny karp o masie 8,54 kg. Podczas popołudniowego relaksu przy kawusi jest kolejny odjazd. Już podczas holu czułem że to amur i faktycznie. Rybka o wadze 10,00 kg i po uwiecznieniu na zdjęciu wróciła do wody. Pod wieczór przy zachodzącym słonku wywieźliśmy zestawy po raz lejny. Poszliśmy się położyć do namiotu. Chwile przed północą usłyszeliśmy pikanie sygnalizatorów. Zaciąłem i podczas holu wiedziałem że to amur. Podczas kiedy holowałem rybę odezwał się prawy sygnalizator. Patrzyłem po żyłkach. Uznałem, że to niemożliwe żeby holowana przeze mnie sztuka weszła w drugi zestaw bo była już prawie pod brzegiem. Dałem wędkę żonie, która przejmuje walkę z amurem a sam w tym czasie zaciąłem kolejną rybę. Ze stanowiska nr.13 z pomocą przybył Adam Królak, który pomógł podebrać rybę Dorci. Ja w tym czasie jeszcze walczyłem z drugą rybą. Bliżej brzegu okazało się że był to także dość spory amur. Tym sposobem trafił się nam dublet. Dorci amur ważył 8,55 kg, a mój 11,02 kg. Rybki wypuściliśmy do wody. Jakiś czas później mieliśmy jeszcze jedną rybę, ale tuż przy brzegu była spinka. Cóż tak też się zdarza. Do namiotu wróciliśmy z nadzieją, że teraz uda się nam choć przez chwilę zdrzemnąć, Dorcia miała już dość tych pobudek
Rano aż trudno było nie zrobić pięknych ujęć przy wschodzie słońca, którego promienie przebijały się przez mgłę. Niedziela niestety nie przyniosła żadnego kontaktu z rybami. Wyższa temperatura sprawiła, że ryby poszły na tarło, na płycizny.
Dla takich pięknych chwil właśnie lubimy kontakt z przyrodą. Przez weekend na łowisku wyjęliśmy 8 ryb o łącznej masie 79,31 kg. W tym dwa małe leszczyki. Dziękuję wszystkim których mogliśmy poznać oraz tym którzy okazali pomoc przy rybach.
Wszystkie złowione okazy w dobrej kondycji wróciły do wody. Nie zapominajmy że mata i środek antyseptyczny to podstawa, nie wspominając o dużym podbieraku. Do zobaczenia nad wodą .
Wojciech Lenart