Niezwykła sytuacja miała miejsce 2 stycznia 2015 roku. Patrycjusz Mikołajczyk wybrał się na spining i łowił na gumowe przynęty. Rzucając kilka kilka razy przynętą swobodnie ją prowadził aż nagle poczuł opór. Na pierwszy rzut oka myślał że to drapieżnik. Po krótkim holu przy brzegu pokazał się karp. Jest to coś niezwykłego a za razem wspaniały argument że karpia nie tylko można złowić na kulki proteinowe itp lecz jak się okazuje gustują też w sztucznych przynętach.
Nikt nie wie czy był to przypadek czy po prostu karp miał ochotę na pokarm, którego jeszcze nie miał okazji spróbować. Od razu mówimy że karp nie leży na macie, ponieważ jak wcześniej opisaliśmy był to niezwykły przyłów, którego nikt się nie spodziewał.
U nas na komercji czesto sie to zdarza. Mysle ze karp urozmaica swoją dietę