Wspólnie z moimi kolegami postanowiłem odwiedzić piękne łowisko karpiowe. Cel był taki by sprawdzić aktywność tamtejszych karpi. Niestety na samy początku naszej wyprawy wydarzyło się kila nie przyjemnych sytuacji ,na miejsce dotarliśmy z samego rana po omówieniu kilku istotnych szczegółów związanych z tą wodą przyszedł czas aby rozstawić stanowisko. Godzinę później byliśmy gotowi jedynie co pozostało nam to wysondować miejscówkę, po kilku minutach spędzonych na pontonie znaleźliśmy wy płycenie na 5 metrach wspólnie ustaliśmy ,iż postawimy jednego markera i będziemy go obławiać. Ja po prawej a koledzy po lewej, po dopłynięciu na brzeg musiałem zrobić nowe zestawy ponieważ na tym łowisku można łowić na haki bez zadziorowe i zestawy wyłącznie przelotowe. Pod hakiem znalazła się kulka 20mm Amon sea – owoce morza wskoczyłem w ponton by wywieść zestaw spoglądnąłem na wodę i mówię do kolegi ty widzisz to samo co ja, a on widzę niestety chyba nasz marker utoną drugiego nie mogliśmy postawić gdyż torba została w domu. Pod denerwowani tą sytuacją postanowiłem iż zadzwonię do mojego znajomego Józka powiedziałem mu o tej sytuacji a on powiedział nic się nie martw postaram wam coś załatwić. Wskoczył w autko i kupił nam rurkę PCV w sklepie przywiózł na miejsce po ustawieniu markera zestawy wylądowały w wodzie zaledwie kilka minut po wywózce niesamowity odjazd podniosłem wędzisko szybki hol i ryba trafia w podbierak waga pokazała 14 kg
Zaskoczenie było bardzo duże iż kilka minut wystarczyły by karpie posmakowały naszych przynęt. Nie długo później branie u naszego kolegi Piotrka to jego pierwsza wyprawa na karpie więc i jego pierwszy hol był trudny na dodatek ryba nie miał ochoty się poddać, jedyna opcja to ponton po kilku minutach pływania ryba wpływa w konary zatopione pod wodą obwija zestaw i spina się. Zestaw ponownie trafia do wody mówię do Wojtka my już mieliśmy po jednym braniu teraz twoja kolej on odpowiada spokojnie ledwo co skończył mówić a jego sygnalizator zaczyna migać, podniósł wędkę i powiedział jakiś mały karp po kilku minutowym holu tuż przy samym brzegu z pod wody wynurzył się piękny karp jak się okazało to nie była jakaś mała ryba tylko 16 kg.
Ponowna wywózka ,nasze zachwycenie było ogromne więc postanowiliśmy napić się kawy wstawiłem wodę w czajniku po chwili Piotrek wziął wędkę do ręki nic nie zdążyliśmy powiedzieć a uśmiech wymalowany na jego twarzy mówił jedno jest ryba, niestety i tym razem spina tuż przed podbierakiem. Dwie ryby mi się spięły cichutko wypowiedział gdy woda się zagotował zalaliśmy upragnioną kawę po wypiciu właściciel łowiska po prosił mnie żeby odstawił auto na parking ,nie spodziewając się kolejnego problemu wsiadłem do auta wkładam kluczyk do stacyjki a tu nic niestety blokada kierownicy zaskoczyła po kilku godzinnej próbie odblokowania kierownicy jedna myśl krążyła mi po głowie wracamy do domu na lawecie. Straciłem chęci do łowienia Wojtek widząc, iż z godziny na godzinę jestem coraz bardziej załamany próbował mnie pocieszyć i powiedział zaraz będziesz miał branie tak jak powiedział tak się stało, moja szpula zaczyna się obracać krótki hol i karp trafia na matę skala wagi wskoczyła na 12 kg .
Szybkie foto i do wody usiadłem w fotelu a moja żona mówi co siadasz pakuj sprzęt jedzie po nas laweta wracamy do domu nagle .Piotrek się odzywa żadna laweta mam tu nie daleko kolegę mechanika on wam pomoże i tak się stało. Mechanik wymontował cały układ kierowniczy i pojechał nazajutrz z samego rana auto było już gotowe ucieszyłem się ogromnie i powiedziałem teraz biorę się za łowienie .Moje samopoczucie wróciło na przemian łowiliśmy kolejne karpie po trzecim dniu mieliśmy już ponad 15 złowionych ryb do 16 kg mówię do Wojtka a gdzie te większe, on odpowiada już nie długo po czym głośny dźwięk sygnalizatora oznaczał kolejną rybę więc powiedziałem do Piotrka trzeba popłynąć pontonem po 20 minutach w podbierak wskakuję prze piękny karp 20.58 kg
Kilka fotek i życiówka wraca do wody w upalnym słońcu przesiedzieliśmy jeszcze dwie doby wspólnie dołowiliśmy 11 karpi jak to mówią co się źle zaczyna to się dobrze kończy .
Pozdrawiam
Mariusz Paweł Dulęba