Dnia 20 sierpnia 2013 r. postanowiłem wybrać się na krótki wypad na karpia na 5-6 godzin.
Na tym łowisku nęciłem już kulkami przez 2 tygodnie,zanim zestawy poszły w wodę donęciłem jeszcze kilkoma garśćmi kukurydzy. Przez ok. 3 godziny nie miałem brania,aż w końcu coś lekko pukało,potem chwilowy odjazd i stop… Po godzinie postanowiłem zwinąć zestaw,poczułem duży opór,ale myślałem że to zaczep,zero odjazdów nic po prostu stawia opór a ja swobodnie dociągam do brzegu “zdobycz”… Pod samym brzegiem zaczyna odjeżdżać i nagle… Zrywka! Ale po 2 sek. Ryba znowu odjeżdża robi falę na całe łowisko i płynie dalej… Pierwsza myśl: sum??? A jednak pod szuwarami sylwetka niezłego grubaska! Dociągam ,,malucha” do brzegu i hop do podbieraka! Parę fotek,ważenie (ryba ważyła 8 kg) mierzenie (78 cm) i do wody… Krótkie zasiadki są świetne!
Niestety zdjęcie karpia było za małe by je wstawić…, Ale możecie zobaczyć filmik na moim kanale: TUTAJ
Wiem że brak maty i dobrego podbieraka,niestety nic w małym aucie się nie zmieściło oprócz wędki teleskopowej… Karp jednak zdrowy wrócił do wody i został złowiony jeszcze kilka razy (znak szczególny:postrzępiony ogon)