Moja niezapomniana zasiadka miała miejsce 29 czerwca 2012 roku. Razem z moim mężem i synem wybraliśmy się na weekendową zasiadkę na zbiornik licencyjny w Odrze. Ja jako początkujący wędkarz – wędkarka 🙂 byłam “zielona” i mój mąż uczył mnie wszystkiego związanego z karpiarstwem. Po przyjeździe na łowisko zaczęliśmy się rozpakowywać – namiot i sprzęt. Pierwsza wywózka była w godzinach 18-19. Przygotowałam swoje wędki, na włos dałam kilka ziarenek kukurydzy, do zanęcenia też użyłam kukurydzy. Z racji pięknej pogody rozłożyliśmy się na stołkach wędkarskich. Do godziny 22,30 nie było żadnego brania. Zwinęłam zestawy i ponownie wywiozłam w to samo miejsce. mój syn stwierdził, że chce grilla. Była godzina 23 :). Grillując kurczaki mój mąż stwierdził – “tyle kukurydzy wysypaliśmy i żaden amur się tym nie zainteresował?”. Od tych słów nie minęło 5 min i usłyszeliśmy dźwięk sygnalizatora i mocny wyjazd z kołowrotka na mojej wędce. złapałam wędkę i zacięłam. Byłam w wielkim szoku dlatego mąż instruował mnie co mam robić, żeby nie zerwać ryby. Hol trwał może z 10 min i moim oczom w świetle latarek ukazał się potężny amur (jak dla mnie był ogromny :)) ważył 17,800 kg. Kilka fotek z rybką i ponownie trafia do wody. Jeszcze przez godzinę miałam nogi jak z waty. To był mój pierwszy hol, ale pierwszy z taką dużą rybą.